Zanim się rozsypiecie, przebiegnijcie maraton.

piątek, 30 listopada 2012




Z Florencji przywiozłam dwa pierwsze zdjęcia. Niepozowane. Nieznanych mi osób. Uwielbiam zwłaszcza starsze panie, tak pełne życia i oczywistej radości. I te słodkie, absolutnie doskonałe w szczęściu  - mamę i córkę na tle Arno, na Ponte Vecchio. Japońskie dziewczyny sfotografowałam w Narze. Robię to obcym ludziom, śmiało z intencją ich poznania na zdjęciach. Raz czy dwa razy zdarzyło mi się, że ktoś miał mi za złe. Wtedy przepraszałam i zmieniałam zwrot aparatu. Ktoś kto uczył mnie kiedyś fotografowania, powiedział, żeby postępować śmiało, nie jak ktoś kto kradnie, tylko po prostu z otwartością i ciekawością dziecka,  bez wyrzutów sumienia. Ci ludzie interesują mnie bardziej niż zabytki i widoki.

Rozsypka

słowo przestarzałe oznaczające rozproszenie, rozbiegnięcie się, pośpieszną, bezładną ucieczkę.

Dziś używane tylko w zwrotach - "biec, uciekać w rozsypce" czyli uciekać oddzielnie, nie w skupieniu, w rozproszeniu albo "pójść, iść w rozsypkę" - o grupie osób, najczęściej o wojsku: przestać tworzyć zwarty szyk, zwartą grupę, rozbiec się; ulec dezorganizacji, rozbiciu, rozproszeniu.

Tutaj na łamach takowa będzie miała miejsce celem zaznaczenia miejsca po rozbiegnięciu się, cech poucieczkowej przestrzeni, być może nawet jej mapy. Rozsypka jest procesem pozytywnym, którego nie zmąci smutek, który, jak pamiętamy, jest wadą, a jeśli nawet na jej drodze napotka się jakąś potworność to wystarczy na nią chwilowe okrucieństwo. Dłużej trwające jest niekonieczne po dobrej rozsypce.

Więc rozsypawszy się znajdujemy się w punkcie widokowym, skąd mamy punkt widzenia i wgląd w minione sprawy, a także niebotyczne perspektywy na przyszłość.

Tak więc, żegnaj bracie i siostro!

Pozdrowienia z rozsypki.