rozsypka
Każda potworność wymusza na mnie okrutne gesty.
Zanim się rozsypiecie, przebiegnijcie maraton.
piątek, 28 lutego 2014
Augmandus
Na zdjęciu widać pewne francuskie miasto. W głębi za budynkiem merostwa stoi narożna kamienica z głębokimi podcieniami. Mieści się w niej klub - Pod Czerwonymi Markizami. Przy czym pisząc markizami, miałam na myśli osoby, a nie te daszko-zasłonki.
Markizy słynęły z rozlewu krwi, stąd kolorystyka. Żyły na tym terenie i działały.
Przed wojną był tam prężny Klub Rzeźnika, w którym narodził się drink o tej samej nazwie.
Dzisiaj, w obecnym klubie jest specjalny zakątek dla singli. Poznałam tam mężczyznę o imieniu Augmandus. Wypiliśmy dużo - dość żeby się dowiedzieć o sobie więcej niż można pokazać na fejsie.
Spotkanie w barze to rzadko szczęście, ale gdy opowiadasz co chcesz drugiej osobie i tworzysz historie, może być naprawdę pięknie.
piątek, 4 października 2013
?
teraz gdy mogę, gdy jest łatwo
wszędzie
a ja jestem tu, odpadam lekko z
wierszem
chcę wiedzieć czy mam zostać czy może
mam odejść - spróbować gdzie indziej
i czy naprawdę w mojej mocy jest
zapominanie?
czwartek, 15 sierpnia 2013
dla X.
Nie czekaj, idź, aż trafi się młodość
Bezwzględna jak jej wartość w odniesieniu
Tyle błyskotek zrodziła gazeta - nagłówki:
Unia europejska umiera, Za długi do poprawczaka
Za krótki na więzienie? Efekt jo-jo w tydzień
To niedobra dieta. Ramię
w ramię z emocją,
Czas już się nie dłuży. Służba nie drużba, nie wybiera ludzi.
Za szybkie tempo i strzykanie w stawach, a więc
Napijmy się, póki jeszcze sapiemy, dodychamy do jutra
I przyjdzie kochanka i my jej wtedy palniemy
Wykład o znaczeniu katastrof oraz trzęsień ziemi,
Wykład o znaczeniu katastrof oraz trzęsień ziemi,
Które wywołamy mrugnięciem powieki.
Byliśmy Picassem, Goethem i Dantami,
Dlatego młodość optuje za nami.
wtorek, 2 lipca 2013
Dwa biegi kobiet
23 czerwca – Samsung Irena Women’s Run pod patronatem Ireny
Szewińskiej i 30 czerwca She Runs the Night (nazwa świetna) zorganizowane przez Nike’a. Oba
biegi na 5km, ale Sheruns z możliwością pobiegnięcia jeszcze 3 pętli 300-400m.
W pierwszym biegu około 1600 uczestniczek, w drugim 6000.
Samsung Irena to impreza sportowa, Sheruns ludowo-reklamowa.
Już obecność Ireny Szewińskiej gwarantowała szlachetność sportową, ale i organizacja biegu była taka jak w przypadku maratonu, półmaratonu czy innych biegów z masowym udziałem amatorów. Zwyczajne oznaczenia kilometrów, normalnie dostępne obszary wokół startu i mety, SMS od DataSport.pl z wynikiem w ciągu kwadransa od osiągnięcia mety, limit czasu 1 godzina. Żadnego pierdolenia prowadzącego konferansjerkę na temat geniuszu uczestniczek, które przebiegną zaraz 5 km (słownie: pięć!) tylko ciepłe przywitanie debiutantek i serdeczny styl dopingowania. W roli gwiazdy – wspaniała polska lekkoatletka.
Tydzień później She Runs the Night. W regulaminie punkt, iż należy mieć przy sobie dowód osobisty. Oprócz numeru startowego na bransoletce,
paska na bucie z chipem do pomiaru czasu, koszulki firmowej - odbieranych oczywiście po wylegitymowaniu się, uczestniczka miała mieć przy sobie dowód
tożsamości. Mogę się założyć, że jakiś prawnik, który nigdy nie brał udziału w
żadnym biegu publicznym, wymodził ten regulamin, za ciężką kasę i wymyślił konieczność legitymacji. Brawo. To
zrobiło bardzo dobre wrażenie. Również świetne wrażenie miało się gdy nikt z
towarzyszących osób nie mógł wejść na teren miasteczka biegowego. Pewnie dlatego, że w obrębie można
było za darmo pomalować sobie paznokcie. Ciekawe tylko czy po okazaniu
dowodu. W efekcie, na trasie nie było
praktycznie kibiców. Jakieś garstki zaledwie. A biegły gwiazdy, gdyż każda z
nas była gwiazdą, królową nocy, bohaterką, medalistką itp. Ta poetyka do
porzygania towarzyszyła przygotowaniom do startu, opóźnionego o pół godziny i
kompletnie nie zorganizowanego. Parę tysięcy kobiet odbierało komplementy konferansjera z promiennym
uśmiechem. Ostatecznie w ten wieczór, tej
nocy miały przebiec pięć- sześć kilometrów! W limicie czasu - półtorej
godziny. Wielkie osiągnięcie. Na miarę tych bardzo młodych kobiet. Na banerze startowym wyświetlały się frazy
dowartościowujące albo zachęcające, albo dowcipne jak ta: Kopernik też biegała.
Niewątpliwie te frazy zostały wydedukowane w burzy mózgów jakiejś agencji i to
za ciężką kasę. Nadęta narracja pozbawiona wdzięku i sensu, nie sięgająca w
ogóle do radości, jaką dają bieganie, sprawne, świetne ciało, bycie wśród
przyjaciółek czy w ogóle kobiet, które chcą się bawić w swoim towarzystwie.
W roli gwiazd Szulc, Kisio, Bujakiewicz i Więdłocha.
We wrześniu pobiegnę jeszcze w La Parisienne – 6,5 km. To
także bieg dla kobiet. Zobaczę jakiego tam mają ducha.
A na zdjęciu słynny zalewany wodą Tunel, przez który się
biegało i może biegać będzie. Sportowo, z gestem i żeby rozpromienić się na mecie.
A tu filmy do porównania:
http://www.youtube.com/watch?v=rDL3h8tiEnw
http://www.youtube.com/watch?v=kk7KACd75ic
A tu filmy do porównania:
http://www.youtube.com/watch?v=rDL3h8tiEnw
http://www.youtube.com/watch?v=kk7KACd75ic
piątek, 31 maja 2013
przeciwprąd
antypatyczny facet - literatura każe go uchwycić
nieokrzesany , histeryczny , wiecznie podchmielony
przeszedł przez piekło , wydobyty z kłamstwa
udający nowe kłamstwa, jak można go nie kochać
nie podziwiać, świat zmienił się, na czyją korzyść ?
młode pokolenie wstaje rano, starzy mają sieć
kto kogo odizoluje? świat składa się z miliarda
niepotrzebnych ludzi, nowe pokolenie
jest niewdzięczne, nie dziękuje za zasady
powierzchowna robocza nisza, rezygnacja
przeciwprąd
środa, 29 maja 2013
Krochmal
Pani Henryka Duchaj lubiła prasować koszule, choć trzeba przyznać - nie wszystkie. Nie znosiła zwłaszcza tych gniotących, które stawały się wymięte zaraz po odwieszeniu do szafy. Ale skoro w dzisiejszym świecie chleb pieczony w hipermarkecie, starzeje się w drodze do kasy, tak że po zapłaceniu rachunku jest automatycznie nieświeży, to co mogło jeszcze panią Henrykę zdziwić.
A jednak zdziwiło ją gdy Pan kazał jej użyć śmierdzącego, francuskiego krochmalu w sprayu do tych odpornych koszul. Pani Duchajowa prasowała je i kichała, mamrocząc przy tym przekleństwa - bezustannie.
Pan miał sentyment do tego preparatu, odkąd spryskał nim w łóżku dziewczynę, z którą miał wyłącznie związek seksualny i dziecko. Było to jak olśnienie, dodatkowy efekt, urozmaicenie monotonii współżycia, które zapewniło mu poprawę parametrów - szybkości, przyspieszenia, ale także długości. Po prostu supergładził jej skórę.
Nic dziwnego, myślał, że nasze babki używały krochmalu.
Pani Duchajowa też krochmaliła, ale nie było jej przyjemnie. Co gorsza Pan źle się poczuł w pracy - w wyprasowanej przez nią koszuli do tego stopnia, że spuchł i sczerwieniał pod kołnierzykiem. Szyja zaczęła go palić tak, że musiał natychmiast wracać do domu.
Koszula Dejaniry pomyślał, gdyż wykonywał syzyfową pracę redaktora w wydawnictwie, w którym co i raz jakiś autor marnej prozy wyciągał pseudoargumenty z mitów greckich. Dotarł do domu w stanie ciężkim - zataczając się i płacząc. Zdarł z siebie ubranie i począł się płukać pod prysznicem. Napił się jogurtu,a potem wódki. Nic nie pomagało. Pani Duchajowa zaczęła lamentować, że to jest przeklęta koszula i należy ją wyrzucić, a najlepiej spalić, a następnie wybiegła uspokoić się do sąsiadki.
A on puchł dalej tak, że już świata nie widział - oczy tonęły mu w policzkowych poduchach i miał przywidzenia. Wydawało mu się na przykład, że pojemnik z krochmalem stojący na desce do prasowania - dosłownie oblazło stado czarnych karaluchów. Ostrożnie doczołgał się do stada i zaczął bezwiednie czytać tekst na etykiecie. Było to drukowalne opowiadanie o karaluchach napisane po francusku.
Resztkami sił zadzwonił po pogotowie, a potem do dziewczyny, którą kiedyś spryskał krochmalem i z którą miał dzięki temu udany związek seksualny i dziecko.
wtorek, 21 maja 2013
a było tak jakby śmierć
*
A było tak jakby śmierć Anny Frank
usiadła w Justina cieniu, żeby się
przy nim ogrzać i nabrać blasku.
Bo są obiekty samoświecące (!)
gwiazdy pierwszej wielkości
i wszystko inne może tylko
w ich cieniu przebywać albo
odbijać promienie, nie interferować
zanadto. Czy tęsknisz, spytałam,
za drżącym kochankiem w wieku
podeszłym? Naturalnie, gdy widzę
podarowane przez niego przedmioty.
Są to przymioty niezawisłe,
wytrwałość ich jest jak cierpliwość
solenna. Ale mój histrionik
mordował raz i ostatecznie. (?)
Brakuje mi jego zimnych uwag.
Subskrybuj:
Posty (Atom)